środa, 26 stycznia 2011

Dlaczego nie dbam o sukces

"Nie staraj się zostać człowiekiem sukcesu, lecz człowiekiem wartościowym." ~Albert Einstein

Wielu ludzi z mojego środowiska pisze o tym jak odnieść sukces. Ja staram się unikać tego tematu. Po prostu nie uważam że jest to ważne.

To może wydawać się dziwne: jaki nieudacznik nie chce odnieść sukcesu?

Ja. Ja jestem tym nieudacznikiem.

Oczywiście główny problem to zdefiniowanie sukcesu... czy to oznacza bycie sławnym; bogatym; stworzenie biznesu, który zmieni świat; wymyślenie poglądu, który zmieni ludzkie życie; pomaganie innym; bycie szczęśliwym? Tak wielu ludzi o ideałach podobnych do moich, odrzuciłoby tradycyjną definicję sukcesu czyli: bycie bogatym, sławnym, wydanie bestselleru lub stworzenie ogromnego biznesu. Nie po to się żyje.

Ci wszyscy ludzie, w mojej książce, mają rację. Jeśli jedyną rzeczą do której dążysz są pieniądze, zrobisz okropne rzeczy, żeby je zdobyć. Jeśli jedyne czego pragniesz to udany interes, będziesz oszukiwał ludzi żeby go zdobyć. Jeśli wszystkiego czego pragniesz to sława, poświęcisz swoją godność, żeby ją osiągnąć.

Moja książka pewnie mogłaby się znaleźć na liście bestsellerów New York Times'a, jeśli bardzo bym się o to starał. Jednak nie zależy mi na tym tak bardzo. Poza tym wiem, że musiałbym robić różne rzeczy, których nie chciałbym robić, żeby się tam dostać. Musiałbym składać obietnice, których nie mógłbym dotrzymać; przekonywać ludzi, szukających odpowiedzi których nie znam; naciągać ich, by kupili moją książkę.

Mógłbym zarabiać o wiele więcej niż teraz, gdybym wykorzystywał wszystkich moich czytelników i namawiał ich do kupowania rzeczy. Ale nie uważam że jest to czymś dobrym. Po prostu czułbym się paskudnie robiąc to. Nie warto.

Złoty środek

Ci którzy uczą cię odnosić sukces będą dzielić się metodami, które są zazwyczaj podejrzane. Jeśli nie, często sprzedają banały, które tylko brzmią dobrze, ale są zbyt niejasne żeby naprawdę coś znaczyły.

Czytałem wiele, wiele rzeczy na temat sukcesu (nie da się ich unikać-są wszędzie), i naprawdę rzadko pokazują jak zdobyć to czego pragniesz.

I kiedy nie uda ci się to, winisz nie system, tylko swoją niedoskonałość.

Niezgłębiony problem

Są również inne problemy. Jakakolwiek jest twoja definicja sukcesu, to to coś co istnieje w przyszłości. Jest oparte na twoim pragnieniu osiągnięcia czegoś. Na poczuciu że nie jesteś tam, gdzie chciałbyś być.

Dlatego sprzedawcy "złotego środka" mają branie. Żerują na poczuciu niedoskonałości innych ludzi. To jest okropne.

Poza tym, podążanie za sukcesem to błędne koło. Chcesz więcej, a kiedy to dostajesz, chcesz jeszcze więcej. Nigdy nie jesteś zadowolony. Weźmy na przykład ludzi którzy mają miliard dolarów... oni odnieśli sukces, tak? Więc dlaczego nie przestają zdobywać pieniędzy? Na co potrzebują kolejnego miliarda? Na co, w ogóle, można wydać tyle pieniędzy? Dążą do zarabiania więcej, bo nigdy nie będzie im dość. Nigdy nie będę wystarczająco bogaci.

To się tyczy nie tylko bogatych, ale każdego kto jest żądny sukcesu. Pragnienie jest stanem, który nie ma końca, chyba że sam się poddasz.

Prawdziwy sukces

Być może mam wielu czytelników na Zen Habits, ale nie uważam że to uczyło mnie człowiekiem sukcesu. Byłem nim już od pierwszego dnia, bo pomimo tego, że nie miałem czytelników, robiłem to co kocham. Nawet wtedy, gdy nikt nie nazywał mnie człowiekiem sukcesu (wtedy faktycznie byłem nikim) naprawdę kochałem pisanie. I chociaż nie zgadzam się w wielu przypadkach z tym co pisałem wcześniej (w 2007), byłem szczęśliwy.

Sukces nie oznacza osiągnięcia czegoś w przyszłości, ale robienie czegoś co się kocha, właśnie teraz.

Czyż to nie oznacza że dbam o sukces? Jeśli sukcesem nazywasz to czym się zajmujesz, to tak, dbasz o niego. Ale wtedy "sukces" właściwie nie ma znaczenia, prawda? Jeśli to może znaczyć wszystko, to nie znaczy nic.

Więc zapomnij o "sukcesie" i znajdź radość, pasję, miłość teraz, natychmiast, w tym momencie. To jest właśnie sukces, który możesz osiągnięć bez żadnych kursów "samopomocy", bez żadnych metod. Po prostu wyjdź i zrób to.

środa, 12 stycznia 2011

Bądź spokojny

Be Still.

Bądź spokojny.

Tylko na chwilę.

Posłuchaj świata wokół Ciebie. Poczuj swój każdy wdech i wydech. Posłuchaj swoich myśli. Zauważ szczegóły w swoim otoczeniu.

Bądź pogodzony z byciem spokojnym.

W dzisiejszym świecie aktywność i ruch są nieodłącznymi cechami, jeśli nie naszych ciał, to na pewno naszych myśli, naszej uwagi. Cały dzień jesteśmy w pośpiechu, wykonując czynności, rozmawiając, pisząc e-maile, wysyłając i czytając wiadomości, klikając na kolejne karty przeglądarki, link po linku.

Jesteśmy zawsze "włączeni", zawsze połączeni, zawsze myślimy, zawsze rozmawiamy. Nie ma chwili na wytchnienie — całodzienne siedzenie przed ekranem rozgrzanego komputera a potem oglądanie hiperaktywnej telewizji nie można nazwać odpoczynkiem.

Wszystko to odbywa się kosztem braku czasu na kontemplację, obserwację i słuchanie. Tracimy spokój.

Co gorsza — cały pośpiech jest często nieproduktywny. Wiem, wiem — w naszym społeczeństwie aktywność jest najważniejsza — nieaktywność jest postrzegana jako lenistwo i nieefektywność. Jednak czasem zbyt wysoka aktywność jest bardziej szkodliwa niż brak działania w ogóle. Możesz szaleńczo biec w kółko, w pełni sił i chęci, ale nie zrobić niczego. Możesz też zrobić dużo — ale nic, co jest ważne. Oprócz tego, możesz krzywdzić swoimi zachowaniami, możesz bardziej pogorszyć sytuację działając niż będąc spokojnym.

Kiedy jesteśmy zmuszani do bycia spokojnymi — dlatego, że jesteśmy następni w kolejce albo czekamy na lekarza, lub na autobus albo pociąg — często stajemy się poddenerwowani i musimy się czymś zająć. Niektórzy z nas sięgną po komórkę, inni otworzą laptop lub teczkę z rzeczami do zrobienia lub przeczytania, inni zaczną się wiercić. Bycie spokojnym wciąż nie jest naszym nawykiem.

Pomyśl chwilę jak spędzasz swój dzień — w pracy, po pracy, przygotowując się do pracy, wieczorami i w weekendy. Czy jesteś w nieustannym pośpiechu? Czy bez przerwy czytasz i odpowiadasz na wiadomości, zerkasz na informacje i najświeższe doniesienia z prasy? Czy zawsze starasz się Zrobić Dużo Rzeczy Naraz, zakreślając wykonane zadania ze swojej listy jak maszyna, mknąc przez swój harmonogram?

Czy właśnie tak chcesz spędzić swoje życie?

Jeśli tak, niech spokój będzie z Tobą. Jeśli nie, daj sobie chwilę, by odpocząć. Nie myśl o tym, co musisz zrobić albo o tym, co już zrobiłeś. Po prostu bądź tu i teraz.

Po kilku minutach trwania w ciszy, zastanów się nad swoim życiem i tym, jak ma wyglądać. Wyobraź je sobie w zwolnionym tempie, z mniejszą aktywnością, w mniejszym pośpiechu. Zobacz życie z większym spokojem, z większym rozmysłem, z większym wyciszeniem.

A potem stań się tą wizją.

To całkiem proste, tak naprawdę: wszystko, co musisz zrobić to posiedzieć spokojnie przez moment każdego dnia. Kiedy się do tego przyzwyczaisz, postaraj się robić to krócej każdego dnia. Oddychaj, kiedy czujesz, że poruszasz się za szybko. Zwolnij. Bądź teraz. Znajdź szczęście teraz, w tym momencie, zamiast na nie czekać.

Delektuj się spokojem. To skarb, dostępny dla nas, zawsze.

Z Tao Te Ching:

Nie jest mądrym pędzić.
Skracanie oddechu powoduje za dużo stresu.
Zużyj za dużo energii, a
Prędko będziesz wykończony.
To nie jest Naturalna Droga.
Cokolwiek przeczy tej Drodze
Nie potrwa długo.

Poczytaj więcej o upraszczaniu w mojej książce, Potęga Upraszaczania.

Tłumaczenie: Karolina