wtorek, 13 września 2011

3 wyraźne powody, dla których należy zmienić zawód

Nota edytorska: jest to gościnny wpis Jennifer Gresham, Everyday Bright.

Siedziałam z niepokojem w sali szpitalnej, bawiąc się paskami, które nie przylegały do szlafroka, czekając by pielęgniarki wwiozły mnie na salę operacyjną. Mój mąż uścisnął mi rękę, zapewniając, że wszystko będzie dobrze.

Do tamtego momentu rzeczywiście wyglądało na to, że miałam wszystko.

Spędziłam szesnaście lat w wojsku i mówiono mi, że miałam przed sobą świetlaną przyszłość. Nie byłam na drodze do szybkiego awansu, ale mój szef cenił moje pomysły i był utalentowanym mentorem.

W kółko sobie powtarzałam, jaka byłam szczęśliwa, ale nadal odczuwałam pewną euforię, gdy brałam wolne.

Co gorsze, nie mogłam się pozbyć uczucia, że szansa na życie, jakie zawsze chciałam prowadzić, znikała z każdym mijającym rokiem.

Potrzebna była tragiczna strata, drugie poronienie w przeciągu dwunastu miesięcy, żebym uświadomiła sobie, co mnie dręczyło.

Życie jest zbyt krótkie, żeby marnować je na coś, czego się nie kocha.

Jasne, każdy z nas już to gdzieś słyszał. Ale kiedy obudziłam się w pooperacyjnej sali, z bólem brzucha i zdruzgotana po utracie drugiego dziecka, postanowiłam znaleźć pracę, która przywróci mnie do życia.

Zrezygnowałam z prawie miliona dolarów stałego wynagrodzenia i świadczeń emerytalnych.

Co za szalony pomysł! Dam sobie głowę uciąć, że więcej niż jedna osoba tak pomyślała.

Kto chce, żeby mu płacono za bycie nieszczęśliwym?

Wtedy zdarzyła się dziwna rzecz: jedna osoba po drugiej przyznawała się do tego, że jest również niezadowolona ze swojej pracy. Nie dotyczyło to zwykłych malkontentów, ale inteligentnych, tryskających energią, awansujących ludzi - tych, którzy, wydawać się mogło, też mieli wszystko zaplanowane.

Kiedy moi przyjaciele i koledzy z pracy prosili mnie o radę, trudno było powiedzieć, czy potrzebowali nowej kariery, nowej pracy, czy też długich wakacji na plaży.

W końcu wpadłam na trzy scenariusze i pomyślałam, że tylko nowy zawód może coś zmienić.

1. Brak "ognia w żołądku"

Kiedy oznajmiłam mojemu tacie, że chciałam zostać naukowcem, spotkałam się z eksperymentem z jego strony: zostawiał w całym domu egzemplarze takich magazynów jak Discovery i Scientific American.

W przeciągu dwóch tygodni, nie sięgnęłam po ani jeden z nich. Ani razu.

Oto czego nauczyłam się z perspektywy czasu: jeśli nie jesteś wystarczająco zainteresowany danym tematem, aby dogłębnie go badać, czytać o nim, eskperymentować, bawić się nim i szukać innych osób, z którymi możesz o nim porozmawiać - to prawdopodobnie nie jest kariera dla Ciebie. Jest całkiem możliwe, że jeszcze nie odkryłeś pracy, która Cię ekscytuje - przecież jest jeszcze multum rzeczy, których nie doświadczyłeś.

Gdy cierpisz na "ogień w żołądku", jak nazwał to mój tata, wyrażasz chęć doskonalenia swoich umiejętności, inwestując swój czas i wysiłek, nawet jeśli czujesz się sfrustrowany lub przygnębiony tym, ile jeszcze musisz się nauczyć. To coś, co pozwala Ci przebrnąć przez książkę Setha Godina - The Dip.

To coś, co sprawia, że budzisz się w środku nocy z pomysłami i wtedy, z zapuchniętymi oczami, czujesz się podekscytowany, żeby rano wstać.

Odniosłam sukces jako naukowiec, ale jak eksperyment mojego taty wykazał, nie miałam tego "ognia w żołądku". Uwierz mi, warto go znaleźć.

2. Niewłaściwy sukces

Myślimy, ze wiemy czym jest sukces, ponieważ społeczeństwo w kółko nam bębni o znaczeniu pieniądza, władzy i sławie. Jeśli chcemy wskazać na kogoś, kto odniósł sukces, prawie zawsze odwołujemy się do jego pensji lub do jego znajomości, żeby zaimponować.

Nie ma nic złego w żadnym z tych rezultatów, ale jest całkiem możliwe, że nie oznaczają one tego samego, o czym ty myślisz. Jeśli kiedykolwiek poczułeś pustkę po tym, jak zdobyłeś jakąś dużą nagrodę, wiesz, o co mi chodzi.

Zdefiniuj swój sukces, następnie odważ się dążyć do zawodu, który pozwoli Ci go osiągnąć. Może to oznaczać ratowanie słoni w Afryce lub pomoc raczkującej firmie w zatrudnieniu pierwszych pracowników.

Jeśli prowadzisz życie według definicji sukcesu innej osoby, zawsze będziesz czuł się trochę jak oszust, bez względu na to, jak daleko zajdziesz.

3. Uwięziony pod maską

Nawet tacy super-bohaterowie jak Superman i Spiderman zmęczyli się prowadzeniem podwójnego życia.

Najczęściej słyszę, że ludzie chcą w pracy być sobą. Kultura wojskowa, na przykład, wymagała, by ugruntować swój autorytet i zademonstrować miejsce w hierarchii. Ale ja w głębi duszy mam egalitarystyczne poglądy - nie znosiłam nierównego traktowania ludzi w oparciu tylko o stopień.

Jeśli jesteś znużony zatajaniem swoich własnych opinii, jeśli jesteś zmęczony pracowaniem bez końca na rezultaty, które w rzeczywistości Cię nie interesują, nadszedł czas by zdjąć maskę i się ujawnić.

Nie pozwól, by tragedia była Twoim nauczycielem

Niektórzy zwlekają ze zmianą do momentu, w którym są o krok od śmierci i to doświadczenie sygnalizuje im, że nie mogą sobie pozwolić na luksus czekania na odpowiedni moment. Inni się nie zmienią, chyba że zostaną zwolnieni, przyznając, że w zasadzie nigdy nie lubili swojej pracy.

Ostatnio mój przyjaciel prowadził warsztaty dla dyrektorów finansowych. Zapytał ich, by ujawnili jedną rzecz, z której byli dumni. Zauważył, że: "Żaden z nich nie wspomniał o rozmiarze swojego biura lub marce samochodu".

Nie musisz zmieniać swojej pracy zawodowej jutro, ale powinieneś zacząć poświęcać trochę czasu na to, by dojść do tego, co tak naprawdę się dzisiaj dla Ciebie liczy.

Nie zawsze jest łatwo. Musisz pokonać strach i głosy, które chcą Cię pogrążyć w braku indywidualizmu.

Spędziłam sześć lat zastanawiając się, "co by było, gdyby?".

Pozwolić na to, by strach podejmował za Ciebie decyzje, zamiast przyznać się do tego, czego tak na prawdę chcesz, to kiepski żywot.

Teraz mogę powiedzieć bez zastrzeżeń: rozpal ten "ogień w żołądku". Bądź z siebie dumny. Wybierz odwagę nad komfortem.

A kiedy ludzie nazywają Cię szaleńcem, bo gonisz za marzeniami o pracy dającej satysfakcję, przypomnij im słowa R. D. Lainga: "Szaleństwo niekoniecznie jest całkowitym niepowodzeniem. Może być także punktem zwrotnym".

0 komentarze:

Prześlij komentarz